Powszechnie uważa się, że starożytni Egipcjanie osiągnęli poziom cywilizacyjny naszych czasów już około 1000 lat p.n.e., tj. czcili koty i pisali na wallu. Co do tego, że pisali na wallu, a raczej na ścianach świątyń i grobowców, nie ma żadnych wątpliwości. Trochę gorzej z kultem kotów – wyznacznikiem najwyżej rozwiniętych cywilizacji.
Egipcjanie lubili koty. Na IV tysiąclecie p.n.e. datowane są najstarsze przykłady kotów pochowanych z ludźmi. Z III tysiąclecia pochodzą pierwsze amulety w kształcie kotów, można więc przypuszczać, że uznawano je za zwierzęta zapewniające magiczną ochronę. Mimo to sprawa wygląda dość zagadkowo, ponieważ jednocześnie wiadomo, że prawdopodobne udomowienie kota nastąpiło bardzo późno. Na terenie Egiptu popularne były dwa dzikie gatunki kota, trudne do rozróżnienia w materiale archeologicznym, stąd dyskusje wśród naukowców na temat momentu pojawienia się kota w egipskim obejściu.
Wiadomo, że koty były też ulubieńcami – choć wcale nie przez cały okres istnienia kraju – faraonów. Zastanawiające, że dopiero w Nowym Państwie ich wizerunki upowszechniają się w ikonografii egipskich grobowców. Przedstawia się je wtedy najczęściej pod krzesłami zmarłych właścicieli. Kotka pewnego księcia, syna faraona Amenhotepa III doczekała się własnego kamiennego sarkofagu. Z drugiej strony wiemy, że koty prawdopodobnie nie otrzymywały imion. Mamy zachowane tylko jedno, podczas gdy w przypadku psów jest ich prawie osiemdziesiąt.
Przełom nastąpił na początku I tysiąclecia p.n.e., kiedy to miasto Bubastis stało się na pewien czas stolicą Egiptu. Czczona tam bogini Bastet zyskała na popularności, a symbolizująca ją wcześniej lwica zaczęła być zastępowana kotką. Herodot, który miał odwiedzić to miasto w V wieku p.n.e., podaje, że Egipcjanie bardzo szanowali koty i kiedy jakiś zmarł, to jego właściciele golili sobie brwi na znak żałoby, a jego ciało było przekazywane do pochowania w specjalnych katakumbach.
Na podstawie przekazów antycznych pisarzy i egipskich źródeł można odnieść wrażenie, że jak być kotem, to tylko w Egipcie. Problem w tym, że Herodot nie zawsze odwiedzał miejsca, o których pisał, i jak wielu innych antycznych pisarzy, nie do końca rozumiał egipską kulturę. Najnowsze badania mumii kotów wykazują, że ich życie nie zawsze było takie przyjemne, zwłaszcza w czasach panowania nad Nilem macedońskiej dynastii Ptolemeuszów. Ale po kolei.
Do najważniejszych sanktuariów w Egipcie ściągały tłumy wiernych, którzy przychodzili prosić bogów o pomoc lub chcieli im za coś podziękować. Taką formą podziękowania były m.in. wota w postaci mumii zwierzęcych. Aby zaopatrzyć pielgrzymów w dowody wdzięczności, kapłani musieli dysponować odpowiednią liczbą martwych kotów, tak by wierni mieli co złożyć bogu w ofierze i by wrócili zadowoleni do domów. Badania radiologiczne przeprowadzone na wielu kolekcjach takich mumii, np. w Muzeum Brytyjskim czy Luwrze, wykazały, że znaczną część zmumifikowanych kotów z czasów grecko-rzymskich stanowią bardzo młode osobniki w wieku około roku. Uśmiercano je przez skręcenie karku lub uderzeniem tępym narzędziem w tył głowy. Mogły być w tym celu specjalnie hodowane na terenie świątyni. Następnie kociaki mumifikowano i grzebano w czasie stosownych ceremonii. Nie wiemy, czy pielgrzymi wiedzieli, że koty były specjalnie zabijane. Czasami takie mumie fałszowano, tj. nie zawierały one szczątków kotów. Wywołało to skandal, który zakończył się państwowym dochodzeniem w tej sprawie.
Niezależnie od wyników dochodzenia starożytnej komisji śledczej ds. fałszywych mumii kotów, trzeba przeprowadzić nowsze badania, aby lepiej zrozumieć wierzenia zwykłych Egipcjan, o których nie informują nas źródła pisane.